Jazda samochodem elektrycznym to dla rzeszy kierowców całkowita nowość. Wielu nie miało jeszcze możliwości usiąść za kierownicą auta elektrycznego, a cześć po prostu obawia się nowej technologii. Warto jednak uświadomić sobie, że jazda elektrykiem to nic trudnego, a pierwsze wzmianki o napędzie elektrycznym w samochodach pojawiły się już w połowie XIX wieku.
Czym zatem różni się jazda samochodem elektrycznym od kierowania autem z napędem spalinowym? Przede wszystkim, warto zwrócić uwagę, że auta elektryczne nie mają skrzyni biegów, jaką znamy z pojazdów o napędzie konwencjonalnym. Posiadają one natomiast selektor kierunku jazdy w przód i w tył. Sprawia to, że konstrukcja samochodu jest prostsza, a jazda przyjemniejsza, ponieważ nie doświadczymy nawet najmniejszych drgań czy szarpnięć pochodzących ze skrzyni biegów. Bardzo często znajdziemy tam również tryb oznaczony literą “B”. Jest to najmocniejsze ustawienie rekuperacji, które pozwoli nam odzyskać największą ilość energii oraz spowoduję, że samochód będzie dość gwałtownie wytracał prędkość. W niektórych markach pojawi się również rozwiązanie znane pod nazwą e-pedal. Pozwala ono zamienić pedał przyspieszenia w pedał przyspieszenia i zwalniania, ponieważ zmniejszając nacisk na gaz, będziemy powodowali spowalnianie auta. Z kolei odpuszczając go całkowicie, doprowadzimy do zatrzymania pojazdu.
I właśnie brak klasycznej skrzyni biegów oraz pojawienie się rekuperacji to chyba największe zamiany, których doświadczy kierowca zasiadający za kierownicą auta elektrycznego. Jeśli do tej pory użytkowaliśmy samochód z automatyczną skrzynią biegów, to jazda elektrykiem nie powinna stanowić dla nas najmniejszego problemu. Natomiast dla osób posiadających doświadczenie jedynie ze skrzyniami manualnymi, będzie to podobne wyzwanie jak przesiadka do automatu.
napisz do nas
Głównym zarzutem kierowanym pod kątem aut elektrycznych jest ich zasięg i czas, którego potrzebujemy na uzupełnianie energii. Wielu z nas zapomina jednak, że dziennie pokonujemy samochodem dystans, który w większości przypadków nie przekracza 50-70km. Czasu na naładowanie akumulatorów, również nie powinno nam zabraknąć, ponieważ, jak pokazują badania, aż 95% kierowców spędza mniej niż 5 godzin na dobę w swoim aucie. Pozostaje nam, więc aż 19 godzin, żeby energię uzupełnić, a można to zrobić w czasie, kiedy my będziemy pracować, jeść, spać lub wykonywać inne czynności. Ładowanie samochodu elektrycznego najczęściej odbywa się w domu lub w pracy, a podłączenie pojazdu trwa dosłownie kilka sekund.
Co jednak, jeśli planujemy wykorzystać pełen potencjał samochodu i przejechać nim dystans podobny do zasięgu jaki deklaruje producent? Wtedy bardzo istotne będą umiejętności kierowcy z zakresu taktyki i techniki jazdy. Musimy starać się spoglądać jak najdalej przed siebie, aby widzieć wszystko co dzieje się na drodze przed nami i tak planować jazdę, aby unikać zbędnego przyspieszania i hamowania. Bardzo pomocne będą tryby rekuperacji, a ich umiejętne wykorzystanie pozwoli nam odzyskać część energii, którą straciliśmy na rozpędzanie auta. Musimy jednak pamiętać, że nie będziemy w stanie odzyskać jej w całości, także warto również korzystać z trybu żeglowania, jeśli warunki ruchu na to pozwolą i przejeżdżać jak największe dystanse z minimalnym wydatkiem energetycznym.
Samochód elektryczny a pokonywanie nim długich tras, to temat, który często przywołują sceptycy elektromobilności. Mówi się wtedy o raczkującej infrastrukturze, dużym zużyciu energii przy większych prędkościach czy długim czasie oczekiwania na uzupełnienie energii za pomocą ładowarek publicznych. Oczywiście można powiedzieć, że jest w tym wiele racji, jednak równie łatwo obalić każdy z tych argumentów.
Infrastruktura publicznych ładowarek rozwija się bardzo dynamicznie. Miejsc, w których możemy uzupełnić energię w akumulatorach jest coraz więcej. Liczba elektryków, jaka przypada na jedną stację ładowania jest kilkadziesiąt razy mniejsza, niż liczba aut spalinowych przypadająca na jedną stację benzynową. Oczywiście dalekie wyprawy nadal wymagają od nas odpowiedniego planowania, ale z pomocą przychodzą nam różnego rodzaju aplikacje czy nawet nawigacje fabryczne, które są w stanie same zaplanować przejazd uwzględniając punkty ładowania. Dobrze, żeby były to miejsca, w których możemy zjeść posiłek. Taki sposób przejazdu sprawi, że nie odczujemy przerwy na ładowanie, a z drugiej strony podniesiemy bezpieczeństwo swoje i innych użytkowników drogi. Robiąc sobie przerwy co 2-3 godziny, zgodnie z zaleceniami ekspertów, utrzymamy naszą koncentrację na wysokim poziomie.
Kolejny punkt to duży pobór energii przy szybkiej jeździe samochodem elektrycznym. Dziwny jest fakt, że przywołuje się ten temat jedynie w kontekście elektryków. Przecież auta spalinowe, przy dużych prędkościach, również zaczynają zdecydowanie więcej palić. Odpowiada za to opór powietrza, który działa na każdy pojazd, bez względu na zastosowany w nim napęd. Warto także przemyśleć czy rzeczywiście jazda elektrykiem z maksymalną dopuszczalną prędkością ma sens i przyjrzeć się średniej prędkości na całej trasie. Zapewniam, że dobra obserwacja drogi oraz planowanie manewrów pozwolą nam równie sprawnie przejechać trasę, nie przekraczając ani razu prędkości 120 km/h. Takie tempo nie jest już niczym “zabójczym” dla aut elektrycznych.
Odpowiedź na to pytanie jest dość łatwa: inteligentnie. Na krótkich trasach jazda samochodem elektrycznym nie różni się właściwie niczym od użytkowania auta konwencjonalnego poza tym, że możemy oszczędzać układ hamulcowy umiejętnie korzystając z rekuperacji. Dysponujemy również większym przyspieszeniem dostępnym zawsze, kiedy go potrzebujemy. Podróżujemy w znacznie większym komforcie ze względu na ciszę i płynność związanymi ze specyfiką silnika elektrycznego i brakiem klasycznej skrzyni biegów. I co bardzo istotne, redukujemy do zera emisję szkodliwych substancji, CO2 i zdecydowanie zmniejszamy zanieczyszczenie hałasem.
Jeśli, natomiast, wybieramy się w długą trasę, dobrze jest ją zawczasu zaplanować i wytyczyć punkty ładowania w bezpośrednim sąsiedztwie restauracji bądź innych miejsc godnych odwiedzenia. Warto korzystać z dobrodziejstw elektryka i rozkoszować się ciszą bez wytwarzania presji walki o każdą minutę urwaną w drodze. Współpracować z technologią dostępną w samochodzie w taki sposób, aby odzyskiwać jak najwięcej zużytej energii dzięki rekuperacji. Nie zapominajmy także o trybie żeglowania, ponieważ obojętnie jak wydajnie działać będzie odzysk energii, nie jesteśmy w stanie odebrać więcej, niż wydamy na rozpędzenie samochodu.
Tyle w teorii, a wiadomo, że nic nie zastąpi praktyki, dlatego zachęcam do skorzystania ze szkolenia jazdy samochodem elektrycznym, dostępnego w ofercie naszej szkoły bezpiecznej jazdy. Są to zajęcia, które w kompleksowy sposób przedstawią Wam filozofię samochodów elektrycznych, wyjaśnią działanie systemów asystujących i sprawią, że będziecie czerpać ogromną radość z jazdy elektrykiem bez względu na to, czy przejedziecie 5 czy 500 kilometrów.